Kraj działania | |
---|---|
Data i miejsce urodzenia |
1 maja 1881 |
Data i miejsce śmierci | |
Miejsce pochówku | ?↗ |
Wyznanie | |
Kościół | |
Inkardynacja | |
Prezbiterat |
1911 |
Pierre Teilhard de Chardin SJ (wym. /pyɛr tɛ yar də ʃarˈdɛ̃/[1], ⓘ; ur. 1 maja 1881 na zamku Sarcenat koło Clermont-Ferrand, zm. 10 kwietnia 1955 w Nowym Jorku) – francuski teolog, filozof, antropolog i paleontolog, jezuita.
Teilhard de Chardin był czwartym z kolei dzieckiem w wielodzietnej rodzinie. Jego ojciec był kolekcjonerem amatorem. Jego sferę duchową kształtowała matka. Po ukończeniu zakonnej szkoły średniej w 1899 został jezuitą. W 1911 roku przyjął święcenia kapłańskie, a rok później rozpoczął studia na kierunku geologia i paleontologia w Paryżu. W czasie pierwszej wojny światowej pracował na froncie jako sanitariusz. Po wojnie Teilhard podjął działalność dydaktyczną w Instytucie Katolickim w Paryżu. W 1922 został doktorem nauk przyrodniczych i uczył dalej w instytucie jako profesor mianowany. Święte Oficjum uznało wypowiedzi Teilharda o ewolucji i grzechu pierworodnym za nieprawomyślne i zakazało mu publikacji o treści religijnej. De Chardin pragnął jednak być duchownym-naukowcem na wzór członków popularnego wówczas we Francji, a potępionego przez Święte Oficjum ruchu księży-robotników. W 1926 roku wyemigrował do Azji, pracował w Chinach, uczestniczył w wykopaliskach antropologicznych. W 1951 roku Teilhard udał się do USA, gdzie podjął pracę w instytucie naukowym przy Fundacji Wennera Grena w Nowym Jorku. W tym czasie wielokrotnie podróżował do Afryki w celach badawczych.
Teilhard de Chardin był zwolennikiem teorii ewolucji, której próbował nadać znaczenie filozoficzne w duchu chrześcijaństwa (tzw. ewolucjonizm chrześcijański). Nawiązywał częściowo do filozofii egzystencjalnej Sørena Kierkegaarda i Karla Jaspersa. Twierdził, że cała rzeczywistość ma charakter dynamiczny i ewolucyjny, dąży od punktu Alfa do punktu Omega[2] mając swój początek i koniec w osobie Jezusa Chrystusa. Sformułował „prawo złożoności i świadomości” ukazujące powiązanie między powiększaniem się złożoności świata materii i ewolucją biologiczną[3]. W ewolucji ma się ujawniać skłonność materii do tworzenia coraz bardziej złożonych form uporządkowania, formy bardziej złożone są agregatami form mniej złożonych („prawo kompleksyfikacji”)[4]. Celem ewolucji człowieka i świata jest ostateczna jedność duchowa wszechświata. Według słów de Chardina całe stworzenie wzdycha w stronę mistycznego zjednoczenia z Bogiem. Teorie francuskiego jezuity znalazły zwolenników, do których zaliczali się m.in. jezuita Henri de Lubac (późniejszy kardynał) oraz Bruno de Solages. Henri de Lubac poświęcił dziełom Teilharda kilka swoich książek[5]. Według niego to, co można określić jako fikcja teologiczna Teilharda de Chardin, jest „możliwym” dodatkiem do chrześcijańskiego Objawienia[6]. Jednak według Philipe’a de la Trinité oraz Dietricha von Hildebranda system de Chardina „był deformacją chrześcijaństwa, które zostaje przekształcone w ewolucjonizm o charakterze naturalistycznym, monistycznym i panteistycznym”[7]. De Chardin zamienił judeo-chrześcijańskie pojęcie Boga osobowego, który zawarł przymierze z ludzkością, na „ducha świata”, kierującego jego rozwojem[8].
Dodatkowo sami uczeni mieli zastrzeżenia co do naukowości podejścia de Chardina. Sir Peter Medawar, laureat nagrody Nobla w dziedzinie fizjologi i medycyny, mówił o mentalnym pomieszaniu i przesadzonej ekspresji tego autora, która graniczy z histerią. Według Medawara książka de Chardina The Phenomenon of Man[9] nie posiada struktury naukowej, kompetencja w poruszanej dziedzinie jest skromna. Autor nie wie, co to jest ani logiczny argument, ani dowód naukowy i nie przestrzega norm wymaganych w badaniach naukowych[10]. Zarzucono mu także fałszerstwo naukowe, tj. udział w sprawie tzw. człowieka z Piltdown. Udział de Chardina w nim pozostaje przedmiotem sporów[11].
Według Jacques’a Maritaina – mimo usiłowań de Chardina, by za wszelką cenę zachować Chrystusa – ten Chrystus, który wyłania się z wizji Autora, nie jest już Jezusem, Bogiem-człowiekiem, objawieniem Boga, Odkupicielem. Jest za to inicjatorem czysto naturalnego procesu ewolucyjnego i zarazem jego kresem, Chrystusem-Omegą. Maritain podkreślił, że zupełnie uprawnionym jest pytanie o to, dlaczego ta „siła kosmiczna” ma być nazwana Chrystusem[12][8].
W dzieciństwie fascynowało go wszystko, co gęste. Ciężkie metale, które kolekcjonował, były dla niego boskim tworzywem (oddawałem się kontemplacji, cieszyłem się posiadaniem i istnieniem mojego Boga-Żelaza). Wszystko za sprawą konsystencji, w której doszukiwał się trwałości i niezniszczalności. Zauważył jednak, że na skutek erozji także metal ulega zniszczeniu. Niezniszczalności doszukał się ponownie na studiach geologicznych, kiedy zauważył trwałość w tym co powszechne – w minerałach.
To właśnie pragnienie kontaktu z „powszechnym źródłem czy osnową bytów” sprawiło, że Teilhard de Chardin znalazł się na studiach geologicznych. Spotkania z fizykami i pierwiastek wszystkich pierwiastków – atom dały Teilhard de Chardinowi poczucie Boga we wszystkim, co go otacza.
Oparł się teorii dualizmu:
Materia i duch były więc dla Teilhard de Chardina nierozerwalną całością. Ta duchowość jest „sercem” materii. Znalazł więc świat w Bogu (panenteizm) i dusze w każdym tworzywie.
Teilhard de Chardin w dziele Christianity and Evolution w rozdziale A Sequel to the problem of Human Origins:The plurality of Inhabitet Worlds rozpatrywał również problem, jak mogłyby być zbawione istoty pozaziemskie[13].
Człowiek postawiony jest w centrum. Cały świat posiada świadomość w swoich cząsteczkach, natomiast świadomość człowieka przewyższa tę ze świata. U niego zamienia się ona w refleksję nad samym sobą. Świadomość nazwana jest widzeniem, gdyż życie polega na tym, aby widzieć, poznawać wszechświat. Jego zdaniem człowiek jest w ten sposób usytuowany we wszechświecie, że musi widzieć, poznawać, jako element konieczny życia. Owo lepsze i dalsze widzenie gwarantuje człowiekowi rozwój, co oznacza również rozwój wszechświata (patrzenie na wszystko jako na całość). Zatem intelekt człowieka odgrywa tutaj podstawową rolę (racjonalizm). Owo widzenie dotyczy również samego człowieka – sam staje się centrum obserwacji. Świadomość zagwarantowała umiejętność gromadzenia się. W odkrywaniu siebie i świata człowiek potrzebuje zespołu „zmysłów”, np. zmysł ogromu przestrzeni (wielkości i małości), zmysł głębi (poznawanie dalsze niż bezpośrednia rzeczywistość), zmysł liczby (możliwość uchwycenia wielości elementów, które biorą udział w nawet najmniejszej przemianie świata), zmysł proporcji (dostrzeganie różnic w skali fizycznej), zmysł jakości lub nowości, zmysł ruchu (odkrywanie rozwoju ukrytego w tym, co najpowolniejsze). Zmysły te są konieczne do uporania się z nieruchomością wszechświata, dzięki nim zdajemy sobie wręcz sprawę z naszego centralnego miejsca we wszechświecie jako człowieka.
Człowiek pojawił się we wszechświecie jako efekt jednej z mutacji. Inne gatunki stoją, lub zanikają, natomiast typ ludzki od pewnego czasu się rozwija. Cechy człowieka jako ludzkości: potęga ekspansji, szybkość różnicowania się, stałość nieprzerwanego rozwoju nad zdolnością, zdolność łączenia się, koncentrowania różnych cech właściwych poszczególnym odgałęzieniom gatunku ludzkiego. Intensywny rozwój mózgu ludzkiego – względem innych gatunków, a nawet człowiekowatych – nazywa się procesem cefalizacji. Jednak zdaniem de Chardina jako gatunek znajdujemy się w wieku wczesnej młodości.
Miejsce człowieka we wszechświecie de Chardin tłumaczy racjonalistycznie; świat składa się z materii, a jednostki materii układają się liniowo – wielkości najniższe, sfera najwyższa oraz średnia – i właśnie w niej znajduje się człowiek. Wszystkie te wielkości są nieskończone. Pierwsza reakcja człowieka wobec nieskończonej małości (świat zbudowany z miliardów cząstek) oraz wielkości (wszechświat) to zdumienie oraz zniechęcenie. Radą na to jest zdanie sobie sprawy z istnienia również i trzeciej nieskończoności – nieskończoności złożoności jako zrównoważenie małości oraz wielości.
Odmiany postaw wobec życia: ludzie zmęczeni, hedoniści, i ludzie żarliwi. Ludzie zmęczeni – można im przypisać tezę – nie być wcale. Przykładem jest np. pesymizm schopenhauerowski. Pesymizm to powrót w przeszłość, pragnienie szczęścia, życia bez kłopotów, bez ryzyka, bez wysiłku. Hedonizm – teza być mniej, to szczęście przyjemności, cel życia to nie działać, lecz korzystać. Szczęśliwy jest ten, kto umie wyssać z chwili smak. Ludzie żarliwi – teza: być więcej, cechuje ich szczęście wzrastania, życie dla nich to wspinanie się. Żadna zmiana ich nie uszczęśliwia, jeśli nie dokonuje się w pochodzie w górę.
Poznanie, wiedza dla człowieka stała się podstawą prawdziwej wizji rzeczywistości, ewolucja człowieka to ewolucja kulturowa, gdyż zależy w olbrzymiej mierze od znajomości świata i siebie samego. Warunkami postępu są wzrost świadomości i powiększanie wiedzy. Dalszy etap rozwoju ludzkości prowadzi do punktu szczytowego – jest to idealne społeczeństwo, które jest czymś w rodzaju urzeczywistnionego „Królestwa Bożego” na ziemi. To idealne społeczeństwo będzie rządzone wyłącznie rozumem, znikną w nim wszelkie przejawy chaosu. Będzie dominował ład i harmonia, a intelekt będzie wywyższony do nieznanych dotąd granic[14].
Jedna z twórczyń ruchu New Age, Marilyn Ferguson, pisząc swoją książkę Konspiracja wodnika, zapytała swoich 185 współtowarzyszy w ruchu, kto wywarł największy wpływ na ich poglądy. Najczęściej podawanym nazwiskiem był właśnie Pierre Teilhard de Chardin. Jeden z przywódców ruchu, dyplomata ONZ, Robert Muller, po latach przyznał się do przeżywania „iluminacji teilhardowskich” związanych z nabywaniem „świadomości kosmicznej”[15].
Uczę się języka hebrajskiego. Tutaj go sobie utrwalam.
Zawartość tej strony pochodzi stąd.